Właśnie teraz, we wrześniu śliwki węgierki - a z takich robimy powidła - mają najwięcej cukru i choć wyglądają już na nieco podsuszone albo pomarszczone to takie są najlepsze.
Na powidła potrzebujemy duży garnek z grubym dnem i śliwki - ilość dowolna, u mnie zwykle schodzi 10 kg. Możemy też dodać cukru jeśli lubimy słodsze ale w niewielkiej ilości, by nie przesłodzić. Można też je robić całkiem bez cukru.
Smażymy je na małym ogniu, przez 3 dni po kilka godzin aż będą gęste. W trakcie tego smażenia oczywiście robimy przerwy w czasie których pozwalamy powidłom całkiem wystygnąć.
Pod koniec smażenia możemy dodać cukru do smaku. Przekładamy do słoików i ja jak zwykle pasteryzuję dla pewności ok. 15 minut.
Najwspanialszy dodatek do chleba :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz